Akcje militarne częstokroć prowadzone są na terenach, gdzie istnieje duże prawdopodobieństwo, iż lokalne ujęcia wody zostały celowo lub nieświadomie zanieczyszczone chemicznie. By uniknąć niepotrzebnych kłopotów, przed użyciem wody nieznanego pochodzenia, wojsko musi prowadzić testy toksykologiczne, gdyż od jakości wody zależy w dużej mierze zdrowie żołnierzy i powodzenie prowadzonej misji.

Naukowcy z amerykańskich instytutów badawczych - Cornell University, State University of New York, Agave BioSystems oraz US Army Center for Environmental Health Research - opracowali pierwsze przenośne urządzenie, które bada jakość wody.

Kompletny układ mieści się w małej walizce i składa się z chipa zawierającego hodowlę żywych komórek zwierzęcych, systemu pomp oraz analizatorów zmian elektrycznych hodowli komórek, jak również zestawu podtrzymującego funkcje życiowe detekcyjnych komórek. Dzięki ostatniemu elementowi, zestaw może być używany przez wiele miesięcy, a jedynym obowiązkiem użytkownika jest wymiana płynów, w których hodowane są komórki (cała czynność przypomina wymianę woreczków z płynami fizjologicznymi, podawanym w szpitalach pacjentom za pomocą kroplówki).

Toksyczność wody jest wykrywana poprzez analizę reakcji żywych komórek ssaczych na próbkę analizowanej wody. Gdy woda zawiera różnego rodzaju chemiczne zanieczyszczenia, żywe komórki reagują na zawartość chemikaliów, co zmienia właściwości elektryczne układu.

To właśnie charakterystyczna odpowiedź elektryczna żywych komórek (określana poprzez pomiar zmian impedancji układu) na obecność trucizn w badanej próbce jest podstawą wszczęcia alarmu toksykologicznego.

Obecnie prowadzone są badania mające na celu zwiększenie wrażliwości układu, by ten spełniał kryteria określone dla wody pitnej dla osób cywilnych. Dziś dostępne urządzenie umożliwia wykrycie zanieczyszczenia chemicznego o stężeniu na tyle niskim, iż spełniającym w pełni wszystkie normy wody używanej przez wojsko. KLG

PAP - Nauka w Polsce

bsz