Ukazał się "Gułag w oczach Zachodu" Dariusza Tołczyka

<strong>Wydawnictwo Prószyński i S-ka opublikowało książkę Dariusza Tołczyka &quot;Gułag w oczach Zachodu&quot;. Jest to historia reakcji Zachodu wobec Gułagu i sowieckich zbrodni - od czasów rewolucji bolszewickiej do dziś.</strong> Autor opisuje, jak wspólnym wysiłkiem sowieckiej propagandy przy poparciu zachodnich elit intelektualnych budowano obraz szczęśliwej Rosji Sowieckiej. Przypomina też, czego wymagało i z czym na Zachodzie wiązało się w różnych okresach mówienie prawdy na temat Gułagu.

Tołczyk stawia również pytanie, dlaczego dzisiejszy Zachód, tak wyczulony na historyczne zło nazizmu i na wszystko, co się z nim kojarzy, jednocześnie przejawia stosunkowo niewielkie zainteresowanie oraz mocno ograniczoną wrażliwość wobec zła wyrządzonego przez komunizm.

"Wspomnienie o zbrodniach Hitlera jest dla współczesnej cywilizacji Zachodu równocześnie przypomnieniem własnego moralnego zwycięstwa. Potęgi świata zachodniego przeciwstawiły się przecież Hitlerowi, pokonały nazizm w wojnie światowej i wykorzeniły jego ideologię. Zatem wspominanie totalitarnego zła w wydaniu hitlerowskim jest dziś dla Zachodu z reguły źródłem moralnej satysfakcji" - uważa Tołczyk. "Jak dalece taka wizja historii wytrzymuje szczegółową konfrontację z faktami, to osobne pytanie, w każdym razie dzisiejsze poczucie moralnej wspólnoty Zachodu zastało stworzone na gruncie zwycięstwa nad Hitlerem" - dodaje.

Jego zdaniem, Zachód zachowuje się inaczej w przypadku pamięci o ofiarach sowieckiego komunizmu.

Jak przypomina autor, przez znaczną część XX stulecia reżim ów, głosząc idee wolności, równości i braterstwa, popełniał - właściwie na oczach Zachodu - zbrodnie: pozbawiał życia, mienia, wolności i godności miliony niewinnych ludzi, z powodów trudnych nieraz do odgadnięcia i zrozumienia. Oczywiście, wiele z tych zbrodni potępiano, nigdy jednak dość konsekwentnie. Zachodnie elity opiniotwórcze znajdowały powody, by zaprzeczać świadectwom komunistycznego zła, często nawet znajdowały usprawiedliwienie na jego istnienie. Niechętnie słuchano świadectw ludzi, którym udało się opuścić łagier.

"Przez całe dziesięciolecia liczne elity opiniotwórcze Zachodu negowały istnienie sowieckich zbrodni, bagatelizowały je, usprawiedliwiały, zakłamywały, mistyfikowały, podważały wiarygodność świadków. Czyniąc tak, udzielały na nie moralnego przyzwolenia. Ośmielały zbrodniarzy, którzy nie odczuwając presji, czuli się tym bardziej bezkarni" - pisze autor we wstępie do książki.

Na przykład w 1933 roku amerykański dziennikarz Maurice Hindus tak opisywał sowiecki system penitencjarny: "Mściwość, kary, tortury i surowość nie mają miejsca w tym systemie. Sowieci opierają się na założeniu, że to nie przestępca ma dług wobec społeczeństwa, lecz na odwrót, społeczeństwo ma dług wobec przestępcy. (...) Wierzą oni, iż w normalnych warunkach społecznych osobnik naszego gatunku (...) nie popełniałby czynów antyspołecznych. (...) Podczas ograniczania wolności przestępcy nie doświadczają żadnych przykrości poza czasowym rozstaniem z domem. Jeśli nie naruszają lekkiej dyscypliny więziennej, nigdy nie odczuwają więziennego jarzma. Nie ma tu łańcuchów, nie ma przymusu, nie ma chodzenia w nogę, nie ma więziennych uniformów. (...) Doprawdy więzienie istnieje tu nie jako kara, lecz jako posługa".

Maurice Hindus nie był odosobniony w swojej opinii. Podobne, pełne entuzjazmu peany na cześć sowieckiej władzy głosili m.in. Anatole France, Tomasz Mann, Heinrich Mann, George Bernard Shaw, Paul Robeson, Jean- Paul Sartre. "Widziałem tam wyłącznie dobrobyt" - wtórował im były premier Francji Edouard Herriot, który wraz z dziennikarką Genevive Tabouis podróżował po wybranych zakątkach Ukrainy podczas Wielkiego Głodu. Zaś Walter Duranty w 1933 roku pisał w "New York Times": "Jakiekolwiek doniesienia o głodzie w Rosji są dziś albo przesadą, albo złośliwą propagandą". Za tego rodzaju korespondencje rok wcześniej otrzymał Nagrodę Pulitzera. Zachód był pełen zachwytu, gdy tymczasem sowiecka instytucja pod nazwą Gławnoje Uprawlenije Łagieriej - w skrócie Gułag - pochłaniała kolejne ofiary.

Szukając przyczyn takiej postawy Zachodu wobec komunizmu, Tołczyk dostrzega jej obiektywne źródła: prawda o sowieckim terrorze nigdy nie była na Zachodzie poznana w takim stopniu, jak prawda o zbrodniach hitleryzmu. Prawdę o nazizmie Zachód mógł zobaczyć na własne oczy. O Gułagu mówili ludzie, którym udało się wydostać z sowieckiego imperium. Autor przypomina jeszcze o jednym fakcie - doskonale działającej sowieckiej propagandzie, która wymyślała sposoby na zatarcie w umysłach ludzi przepaści między głoszonymi przez Związek Radziecki ideałami wolności, równości i braterstwa a praktykowanymi przez to państwo zniewoleniem, terrorem i pogardą dla człowieka. Zachodni intelektualiści, pisarze, artyści, dziennikarze, duchowni, politycy, działacze społeczni odwiedzający ZSRR oglądali pokazowe obozy i więzienia. Widzieli "nawróconych wrogów ludu", zresocjalizowane prostytutki pracujące jako szwaczki i kryminalistów, którzy solennie zapewniali, że nigdy nie wkroczą na drogę przestępczą. Często sami więźniowie szantażem byli zmuszani do uczestnictwa w tych ponurych spektaklach.

Jak to się mogło stać, że tak wielu ludzi uwierzyło w propagandowy przekaz? Czy był on aż tak doskonały, że pozbawił ludzi zdrowego rozsądku?

W odpowiedzi na te pytania Tołczyk przytacza zdanie badacza komunizmu Francoisa Fureta, który zgłębiając przyczyny zaślepienia zachodnich elit intelektualnych wobec zbrodni stalinowskich, zauważył, że brało się ono przynajmniej częściowo z "niezdolności do tego, by ocenić i zmierzyć rzecz dotąd nieznaną". "Stalinowski reżim Związku Sowieckiego, od początku swego istnienia, czyli od wczesnych lat trzydziestych, nie miał w historii precedensu. (...) Żadne państwo na świecie nie stawiało sobie za cel zabijania, deportowania i zniewalania swych chłopów. Żadna partia w historii nie zastępowała tak całkowicie państwa i nie kontrolowała aż tak życia społecznego kraju i prywatnych losów jego obywateli" - pisał Furet.

Tołczyk przywołuje też opinię Richarda Pipesa, według którego im bardziej ktoś był inteligentny i wykształcony, tym trudniej było mu zrozumieć prawdziwą naturę reżimu, który nie kierował się racjonalnymi zasadami lecz odruchowo uciekał się do przemocy, by rozwiązać sprzeczności, jakie w normalnym społeczeństwie rozwiązuje się za pomocą kompromisów lub poprzez odwołanie się do woli wyborców. Zdaniem Pipesa, lepiej ten system mogli zrozumieć ludzie biedni i niewykształceni, których doświadczenie życiowe nauczyło że przemoc i brak rozsądku są nieodzowną częścią ludzkiej rzeczywistości.

Jak zauważa Tołczyk, często akceptowano kłamstwa sowieckiego reżimu m.in. również dlatego, że były one tak wierutne i gigantyczne, iż nie sposób było wręcz uwierzyć, że są to tylko kłamstwa.

Kłopoty z dostępem do prawdy o Sowietach, jej niewiarygodny charakter i bezczelność sowieckiej propagandy to - zdaniem autora książki - nie jedyne przyczyny, dla których Zachód tak długo nie dostrzegał prawdy o komunizmie. Najważniejsze - ocenia - tkwiły w samych sercach i umysłach licznych zachodnich obserwatorów i komentatorów.

"Ewentualne zwycięstwo lub klęska sowieckiej utopii miały przynieść odpowiedź na pytanie, nurtujące Zachód nieprzerwanie od czasów Oświecenia: Czy radykalna przemiana świata na lepszy, środkami rewolucyjnymi, jest możliwa? A może raczej rację mają ci, którzy twierdzą, że próby budowy nowego świata na zgliszczach starego prowadzić mogą tylko do tragedii, gdyż stanowią płód nadmiernej ludzkiej pychy?" - pisze Tołczyk. Według niego, zarówno lewica jak i prawica chciały zobaczyć w bolszewickiej Rosji potwierdzenie własnych założeń.

Autor stwierdza również, że komunizm był dzieckiem zachodniej tradycji intelektualnej i dlatego zachodnim intelektualistom łatwo było się doszukać duchowego pokrewieństwa z sowieckimi komunistami. "Zastanawia jednak to, jak łatwo udawało się im nieraz odnajdywać pokrewieństwo moralne z czekistowskimi katami" - dodaje Tołczyk.

***

Dariusz Tołczyk (ur. 1962) jest profesorem języków i literatur słowiańskich na University of Virginia w USA. Publikował m.in. w "Partisan Review", "Literary Imagination", "History and Literature", "Więzi", "Znaku", "Rzeczpospolitej". Jego książka analizująca obraz Gułagu w oficjalnej literaturze i propagandzie sowieckiej "See No Evil: Literary Cover-Ups and Discoveries of the Soviet Camp Experience" ukazała się w roku 1999 nakładem Yale University Press. ESZ

PAP - Nauka w Polsce

agt/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera