Żarty primaaprilisowe nieobce polskim polarnikom

<strong>Tradycja prima aprilis utrzymuje się nie tylko w cywilizowanych stronach, ale i w trudnych, ekstremalnych warunkach polarnych. Także tam żarty, jeśli tylko nie powodują niebezpieczeństwa dla ludzi, poprawiają atmosferę</strong> - powiedział kierownik Zakładu Badań Polarnych Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk doc. dr hab. Piotr Głowacki.

Jako przykład polarnik podał historię z 1989 roku, kiedy to jako kierownik wyprawy otrzymał niespodziewaną depeszę.

"Depesza była krótka: +W związku z kryzysową sytuacją i brakiem środków na wypłaty wynagrodzeń dla polarników polecam Panu zamknięcie stacji i szybszy powrót uczestników wyprawy do kraju. Załogę zabierze helikopter radziecki do Barensburga, a stamtąd samolotem zimownicy przylecą do Polski. Natomiast dwu, trzy- osobowa załoga pozostanie jeszcze kilka dni po to, żeby zabezpieczyć stację przed kompletnym zamarznięciem i zniszczeniem przez huragany i niedźwiedzie+" - wspomina Głowacki.

Dodaje, że choć depesza z dopiskiem "tajna-poufna" była skierowana do niego, to jednak wywiesił ją na tablicy informacyjnej w stacji. Polarnicy przychodzili, czytali, a potem... zaczęły się ostre dyskusje kto ma należeć do tej trójki, która pozostanie w stacji. Niektórzy chcieli nawet zrezygnować z jakichkolwiek uposażeń i pozostać w stacji jako wolontariusze - opowiada polarnik.

"Trzeba pamiętać - zaznacza Głowacki - że kwiecień to okres kiedy na Spitsbergenie mamy na okrągło słońce - jest to najpiękniejsza pora roku. Było to tak, jakby powiedzieć panu młodemu, że nie będzie ślubu, kiedy stoi już na kobiercu."

Jak mówi, dopiero po kilku godzinach od doręczenia depeszy okazało się, że w tym dniu łączność radiowa nie była możliwa z powodu dużego zakłócenia magnetycznego. "Wyszło to dopiero przy popołudniowych rozmowach, kiedy niektórzy chcieli poprzez krótkofalowców nadać informację, że będą wracali wcześniej do kraju" - wspomina.

Ale - przyznaje polarnik - przez kilka godzin żart primaaprilisowy radiooficera żył swoim życiem.

Prima aprilis to tradycyjna nazwa pierwszego dnia kwietnia i zwyczaju żartobliwego oszukiwania i zwodzenia w tym dniu innych osób. Ów zwyczaj wywodzi się ze starożytnego Rzymu, a obecnie jest rozpowszechniony niemal w całej Europie. Pierwszego kwietnia w wielu mediach pojawiają się różne żartobliwe informacje. W Wielkiej Brytanii nazywany jest Dniem Głupca ("April Fool\\'s Day" lub "All Fool\\'s Day"), a we Francji Dniem Ryby.

PAP - Nauka w Polsce, Wojciech Jabłoński

agt/

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • Autonomiczny pływak Argo podczas pracy – widoczny na powierzchni morza w trakcie przesyłania danych satelitarnie. Źródło: dr Daniel Rak

    Ekspert: pływaki badawcze Argo można pomylić z torpedami

  • Przewyższające rodzimą roślinność łodygi miskanta olbrzymiego w strefie brzegowej potoku Magierka. Fot. A. Bylak

    Obce gatunki w środowisku: pirania w Sanie i “biegnący” bambus nad Lubatówką

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera