
<strong>Zbyt często politycy mylą dobrą, choć mało spektakularną, kompromisowość z niemoralnym kunktatorstwem, ceniąc sobie maksymalizm i bezkompromisowość, które w polityce bywają szkodliwe i moralnie niesłuszne</strong> - mówiła w Katowicach prof. Aniela Dylus z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Prof. Dylus przeanalizowała zjawisko bezkompromisowości w polityce, odnosząc je do inspiracji teologicznych podczas rozpoczętej w czwartek w Katowicach dwudniowej konferencji "Teologia i polityka. Czy istnieje w Polsce teologia polityczna". Konferencja zorganizowana została przez Komitet Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk i Wydział Teologiczny Uniwersytetu Śląskiego.
Zwykle jednak opcję "wszystko albo nic" wybierają moralni rygoryści czasem uzasadniający swoją niechęć do negocjacji np. wyższymi wartościami. Jak oceniła prof. Dylus, przykładem moralnej niesłuszności takiej bezkompromisowości w polityce była postawa części posłów katolickich głosujących w 1993 r. przeciw obowiązującej do dziś ustawie o ochronie życia.
Ponieważ deklarowali oni, że mogą poprzeć tylko ustawę z całkowitym zakazem aborcji, zagłosowali przeciw projektowi likwidującemu możliwość przerywania ciąży "ze względów społecznych", ale przewidującemu wyjątki. Prof. Dylus wskazała, że posłowie ci ostatecznie zagłosowali podobnie (choć z innych motywów) jak zwolennicy liberalizacji tego prawa.
"Na szczęście przeważył kompromis. Uchwalona została ustawa nieidealna, ale (...) +stanowiąca krok w dobrym kierunku+, jak ją wtedy określił kard. Glemp. Gdyby maksymalistyczne stanowisko +przeciw temu rozwiązaniu+ wzięło górę, niewykluczone że do dziś obowiązywałaby ustawa z 1956 r. praktycznie dopuszczająca aborcję na życzenie" - oceniła politolog.
Wyjaśniła przy tym, że powodem, dla którego Polacy z reguły bardziej cenią sobie postawy radykalne, bezkompromisowe, niż propaństwowe, są przede wszystkim uwarunkowania historyczne. Państwo jako wspólnota polityczna organizująca życie społeczne przez lata było Polakom obce, utożsamiane z wrogiem narodu.
Również po przemianach 1989 r. atmosfera życia politycznego stała się podłożem dla bezkompromisowych zachowań: dwubiegunowa scena polityczna, podziały na "my" i "oni", obozy postsolidarnościowy i postkomunistyczny, "Polskę solidarną" i "Polskę liberalną" sprzyjały uproszczonym czarno-białym ocenom i rozczarowaniu, że "zło" nie zostało pokonane wraz z upadkiem "imperium zła".
Taka sytuacja - zagrożenia dla wartości chrześcijańskich i narodowych ze strony ukrytych, choć w rzeczywistości nadal sprawujących władzę wrogów - może sprzyjać "tropieniu spisków" i syndromowi "oblężonej twierdzy wartości". Stąd też w tekstach etycznych i teologicznych wiele tytułów ze słowami: "zagrożenie", "kryzys", "obrona", "bitwa" itp.
Zagrażające wartościom "zło" rodzi potrzebę stanowczego przeciwstawienia się, wykazania błędu. Dlatego też proponowane są metody takie jak restrykcyjne prawo, represje, a nawet przywrócenie wciąż popularnej kary śmierci. Innym powodem bezkompromisowych zachowań i gestów polityków może być też - zdaniem politolog - ich doraźna medialna atrakcyjność.
Wśród postaw niemoralnej bezkompromisowości w polityce, można doszukiwać się m.in. śladów fundamentalizmu i manicheizmu, gdzie różnica między polityką i moralnością zaciera się, a świat staje się czarno-biały. Wówczas pojawiać się mogą próby budowy opartego na prawdzie państwa - podejmowane przez "cnotliwych" ulegających złudzeniu, że znają się na wszystkim.
Prof. Dylus przypomniała, że prawdopodobnie w związku z polskimi kontrowersjami wokół wspomnianej ustawy aborcyjnej z 1993 r., Kościół sprecyzował swoje stanowisko odnośnie powinności moralnych katolickich polityków. Zdaniem politolog, pośrednio można je odnieść do innych sytuacji politycznych związanych z wyborem kompromisu lub jego braku.
W encyklice "Evangelium vitae" Jan Paweł II po przypomnieniu powinności bezkompromisowego przeciwstawiania się prawu będącego zamachem na ludzkie życie, wskazał sytuacje, w których kompromis bywa moralnie słuszny. Jedną z nich jest poparcie ograniczenia szkodliwości takiego prawa, jeśli nie jest możliwe jego zupełne zniesienie.
Również w jednej z not opracowanych przez watykańską Kongregację Doktryny Wiary promowana jest "prawdziwa laickość" sfery politycznej. Kongregacja wskazuje, że ze względu na możliwość naruszenia wolności religijnej i innych praw człowieka, niedopuszczalne jest ,by norma specyficznie religijna stała się prawem państwowym.
Jak podkreśliła prof. Dylus, akcentowany często przez Jana Pawła II chrześcijański realizm nie aprobuje autorytarnego dekretowania prawdy, uznając, że wystarczająca jest sama jej siła. Podobne stanowisko sformułował kard. Joseph Ratzinger w wydanym w Polsce w 1990 r. dziele "Kościół - Ekumenizm - Polityka".
"Moralność polityczna polega na tym, by oprzeć się szermowaniu wielkimi hasłami. (...) Moralne nie jest awanturnicze moralizowanie, ale rzetelność, uczciwość, która przyjmuje miarę człowieka. (...) W sprawach politycznych nie bezkompromisowość, lecz kompromis jest prawdziwą moralnością" - napisał obecny papież. MTB
PAP - Nauka w Polsce
bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.