
<p>Prawdomówność jest fundamentem relacji lekarz-pacjent. Są jednak moim zdaniem sytuacje, w których lekarzowi wolno zataić prawdę. Jeśli pacjent prosi: „Panie doktorze, gdyby się okazało, że to rak, niech Pan mi o tym nie mówi”, lekarz powinien spełnić prośbę chorego - mówi etyk dr Paweł Łuków z <a href="http://www.filozofia.uw.edu.pl/index.htm">Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego</a>, autor wydanej niedawno książki „Granice zgody: autonomia zasad i dobro pacjenta”.</p>
NwP: Jest Pan filozofem i etykiem, ale w swojej książce zajmuje się medycyną. Skąd taka decyzja?
PŁ: Szczerze mówiąc, powód był prozaiczny. Po prostu kiedyś dostałem propozycję prowadzenia wykładów z etyki medycznej dla studentów medycyny. Musiałem się szybko poduczyć nowej dziedziny i wtedy przekonałem się, że medycyna jest niezwykle interesująca. I tak minęło prawie dziesięć lat jak prowadzę wykłady z etyki medycznej.
Filozofia i medycyna mają wiele wspólnego – obie dotyczą spraw najważniejszych: życia i śmierci, dobra i zła. Obie są sztukami osiągania ważnych celów, jedna i druga wymagają dużej wiedzy i intelektualnego rozwoju. Medycyna mnie fascynuje, bo łączy przeciwieństwa: służy wzniosłym celom, ale sposoby osiągania tych celów są mało wzniosłe. Z jednej strony - ratowanie ludzkiego życia, z drugiej – codzienne obcowanie z ludzkim bólem, cierpieniem.
NwP: A o co pytają Pana studenci medycyny w czasie zajęć z etyki medycznej?
PŁ: Na ogół wymaga to trochę czasu, zanim uświadomią sobie potrzebę zadawania pytań. Często wydaje się im, że wszystkie pytania mają swoje odpowiedzi, a jeśli nie mają, to znaczy, że są źle postawione. Interesuje ich zakres swobody decyzji lekarskiej, dopuszczalność przerywania ciąży i eutanazji. Często zadają pytania szczegółowe: lubią rozważać konkretne przypadki i oczekują precyzyjnych procedur.
Ostatnio rozważaliśmy kolejność kwalifikowania pacjentów do opieki. Było dwóch pacjentów, którzy w odstępie kilkudziesięciu sekund w nocy mieli zawał. Jest tylko jeden zespół reanimacyjny – pytanie, kogo reanimować najpierw. Rozmawialiśmy dosyć długo, jakie powinny być reguły decydowania, zwłaszcza że w tym przypadku były dodatkowe utrudnienia. Pierwszy z pacjentów, w gorszym stanie, był upośledzony umysłowo i starszy, a drugi – w lepszym stanie - dużo młodszy i miał rodzinę. Lekarz zdał się na los – ratował tego pacjenta, który pierwszy trafił na oddział. Zadaniem studentów było rozważenie, czy decyzja była słuszna.
NwP: Jaka była konkluzja?
Większość studentów, ale nie wszyscy, krytykowała postępowanie lekarza. Przeważało zdanie, że należało ratować tego pacjenta, który odniósłby większą korzyść z interwencji medycznej, a nie kierować się czynnikiem losowym. Muszę przyznać, że sam nie wiem, czy lekarz postąpił dobrze. Moim zdaniem, to jeden z przypadków z praktyki lekarskiej, kiedy nie ma jednej oczywistej odpowiedzi.
NwP: Etyka lekarska kojarzy się nam do dziś z przysięgą Hipokratesa, której uczą się kolejne pokolenia studentów medycyny. Czy ten starożytny kodeks zasad lekarskich ciągle jest aktualny?
PŁ: Myślę, że z tzw. przysięgi Hipokratesa pozostały do dziś w niezmienionej formie dwie rzeczy: obowiązek poufności, czyli ochrony informacji o prywatności pacjenta, oraz zakaz wykorzystywania przewagi nad pacjentem dla własnej korzyści. Inne zasady relacji lekarz-pacjent wywodzące się z tej tradycji są obecnie trudne do utrzymania.
Mam na myśli zwłaszcza paternalizm przysięgi Hipokratesa, czyli zasadę, że lekarz odnosi się do pacjenta jak ojciec do wymagającego troski dziecka. Dba o dobro chorego, ale sam ustala, na czym polega to dobro. Nie musi zatem zabiegać o zgodę pacjenta na dany rodzaj terapii, a nawet może zatajać informacje o jego obecnym i przyszłym stanie zdrowia.
Nie można sformułować jednego modelu relacji lekarz-pacjent. Np. lekarz wykonujący zabiegi nie zna zwykle swego pacjenta, inaczej jest z lekarzem rodzinnym, którego często z chorym łączą długoletnie kontakty. W tym drugim przypadku paternalizm uważam za dopuszczalny.
NwP: Wspomniał Pan o kluczowej w Pana książce kwestii zgody pacjenta na zabieg czy leczenie. Czy lekarz powinien zawsze zabiegać o zgodę?
PŁ: Z punktu widzenia naszego prawa zawsze konieczna jest zgoda pacjenta na leczenie, ale nie zawsze musi to być zgoda pisemna. W wypadkach sytuacji ryzykownych akceptacja powinna być udokumentowana. Z punktu widzenia etyki wygląda to nieco inaczej. Jeśli pacjent i lekarz znają się od wielu lat - jak przysłowiowe łyse konie - chory ma do swojego lekarza pełne zaufanie. W takiej sytuacji lekarz może podjąć decyzję o danej terapii samodzielnie bez konsultacji z pacjentem. Trzeba pamiętać o tym, że człowiek chory nie zawsze chce decydować o sobie, ale pragnie, żeby mu się poprawiło. Kiedy jesteśmy chorzy, potrzebujemy kogoś, kto potrzyma za rękę i powie: „Niech się Pan nie boi, zadbam o Pana”. Czasem to pacjentom wystarcza i wcale nie oczekują od lekarza, że będzie ich pytał o zdanie.
NwP: A czy sama zgoda chorego upoważnia lekarza do decyzji o sposobie jego leczenia?
PŁ: Oczywiście nie. Chory może być np. za mało wykształcony, żeby wiedzieć, w czym bierze udział. Lekarz powinien dotrzeć do pacjenta, wytłumaczyć mu, na czym polega ryzyko terapii, prawdopodobieństwo wyleczenia czy przeżycia. Inaczej zgoda pacjenta, nawet pisemna, nic nie znaczy, jest tylko pustym rytuałem.
NwP: A jak powinien postąpić lekarz w wypadku, gdy umierający pacjent prosi lekarza o przyspieszenie śmierci? Czy jako etyk dopuszcza Pan eutanazję?
PŁ: Mogę wyobrazić sobie sytuacje, w której wysłuchanie takiej prośby jest dopuszczalne. Podkreślam jednak – tylko w skrajnych sytuacjach. Moje stanowisko w tej sprawie jest dość konserwatywne. Ogólnie uważam eutanazję za zło, które może być usprawiedliwione w pewnych wypadkach współczuciem, troską o drugiego człowieka, niezdolnością do patrzenia na ludzkie cierpienie.
Odpowiada mi ujęcie polskiego kodeksu karnego, który mówi w tym przypadku o zabójstwie z litości zagrożonym więzieniem do 5 lat. Kodeks stanowi, że w wyjątkowych wypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
Nie ma jednej prostej odpowiedzi na pytanie o eutanazję. Jak wiadomo, różnie podchodzą do tego systemy prawne, choć niemal wszędzie eutanazja jest nadal zakazana – prawo dopuszcza ją natomiast w Holandii, Belgii i amerykańskim stanie Oregon.
NwP: A czy lekarz powinien mówić pacjentowi w każdej sytuacji prawdę?
PŁ: W dawnych czasach kłamanie lekarzy było przysłowiowe. Jeden angielski kaznodzieja z XVII w. pisał, że dla dobra pacjenta można go okłamywać, skąd wzięło się powiedzenie: kłam jak lekarz. Dzisiaj uważamy, i słusznie, ze prawdomówność jest fundamentem relacji lekarz-pacjent.
Sadzę jednak, że zdarzają się sytuacje, w których lekarzowi wolno zataić prawdę - kiedy mamy jasność, że informacja może spowodować brak skłonności pacjenta do współpracy, a sposób postępowania medycznego jest oczywisty.
Kłamstwo lekarskie jest dopuszczalne także wtedy, gdy - jak mówiłem - pacjent sam upoważnił lekarza do zatajania informacji czy nawet okłamywania. Jeśli pacjent prosi: „Panie doktorze, gdyby się okazało, że to rak, niech Pan mi o tym nie mówi. Nie chcę sobie psuć ostatnich dni”, lekarz powinien spełnić prośbę chorego.
Te wyjątki nie podważają generalnej zasady prawdomówności lekarza. Ważne jest to, jak przekazujemy prawdę. Nie można być prawdomównym w sposób bezduszny. Mówiąc przykrą prawdę, lekarz powinien okazywać pacjentowi troskę i przychylność. Wtedy chory może znieść nawet bardzo złe wiadomości.
PAP - Nauka w Polsce, Szymon Łucyk
we
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.