Na Białorusi święta obchodzi się - zależnie od rodziny i regionu - poczynając od katolickiego po prawosławne Boże Narodzenie, przypadające 7 stycznia. Jako święto rodzinne w miastach i na wschodzie kraju dominuje jednak Nowy Rok, zgodnie ze zwyczajem odziedziczonym po Związku Radzieckim.
Statystycznie 80 procent mieszkańców 10-milionowej Białorusi to prawosławni, jednak większość przyznaje, że religijne tradycje zachowały się głównie na wsi, na zachodzie kraju. Jeśli rodzina na co dzień modli się w cerkwi lub kościele, zazwyczaj obchodzi też Boże Narodzenie. Strażnikami tradycji są zwykle starsi ludzie.
Dziadek Mróz w towarzystwie nieodłącznej Śnieżynki przynosi dzieciom prezenty w przedszkolach i w domach. Zostawia je pod choinką, a maluchy znajdują podarki, kiedy budzą się 1 stycznia. Dorośli obdarowują się w noworoczną noc z wybiciem dwunastej.
W centrach białoruskich miast ustawiane są noworoczne drzewka. W stolicy na Placu Październikowym "wyrosła" 29-metrowa choinka, po raz pierwszy sztuczna, co jest wyrazem ekologicznych trendów w kraju. Ministerstwo gospodarki leśnej podało, że z roku na rok potrzebnych jest coraz mniej żywych choinek. W 2004 roku sprzedano ich zaledwie 143 tys., dwa razy mniej niż rok wcześniej.
Z okazji Nowego Roku na Białorusi będą trzy dni wolne, nie tylko sobota i niedziela, lecz także 2 stycznia, który zostanie "odpracowany" w sobotę 21 stycznia. Wolne są też dni katolickiego i prawosławnego Bożego Narodzenia: 25 grudnia i 7 stycznia. Na Białorusi nie ma zwyczaju gremialnego brania urlopów noworocznych, choć coraz popularniejszy jest zwyczaj wyjazdów turystycznych na święta.
Wierzący prawosławni zbierają się w gronie rodzinnym 7 stycznia, zwykle u babci, która wciąż potrafi przygotować świąteczny stół. Śpiewa się "koliadnyje piosenki" (kolędy). Rodziny z głębszymi tradycjami religijnymi idą do cerkwi i dopiero wówczas obdarowują się prezentami.
Odradza się też tradycja kolędników. Od świąt katolickich aż do prawosławnych dzieci i młodzież chodzą od drzwi do drzwi z Gwiazdą i "Kozą" nawet w Mińsku, choć nie wszyscy wpuszczają kolędników do mieszkania.
Tradycje bożonarodzeniowe kultywowane są na Grodzieńszczyźnie, gdzie, według oficjalnych danych, żyje 300 tys. Polaków. Z nieoficjalnych szacunków wynika, że w liczącym 1,2 mln regionie do kościoła chodzi 800 tys. wiernych. Znakomita większość z nich spotyka się z rodziną przy wieczerzy wigilijnej 24 grudnia, dzieląc się opłatkiem. Na stołach pojawiają się ryby i kutia - pszenica z miodem, znana także w Polsce dzięki kresowiakom.
W kościołach w pierwszy dzień świąt wystawiane są jasełka. "Ludzie przychodzą na nie gromadnie; często bowiem nie umieją jeszcze świętować, więc dla wielu osób prawdziwe świętowanie to udział w mszy świętej i tych przedstawieniach. O ile bowiem w Grodnie tradycja jest mocno zakorzeniona, to im dalej na wschód, tym bardziej została zapomniana. Rodziny często są tu wymieszane narodowościowo, kulturowo i religijnie" - wyjaśnia siostra Fabiana z zakonu Misjonarek Świętej Rodziny, prowadząca katechezę w Baranowiczach.
Okres świąteczny jest więc na Grodzieńszczyźnie wydłużony i bardziej uroczysty. Szanuje się zarówno katolickie, jak i prawosławne tradycje. Także siostry misjonarki, które prowadzą w Baranowiczach stołówkę dla ubogich, organizują wieczerzę świąteczną 7 stycznia, rozdają też paczki świąteczne.
PAP - Nauka w Polsce, Bożena Kuzawińska
reo
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.