Bałtyk w potrzebie

<strong>Stan Morza Bałtyckiego się pogarsza, tymczasem kraje nadbałtyckie nie robią praktycznie nic, żeby uratować ten akwen - alarmują specjaliści z międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF.</strong> Najnowszy raport sporządzony na zlecenie organizacji, dotyczący realizacji działań na rzecz ochrony morza w krajach położonych nad Bałtykiem pokazuje, że Polska w tym zestawieniu wypada najgorzej. Jak wyjaśnia Paweł Średziński z WWF Polska, główne przyczyny ciężkiej choroby, na którą cierpi Bałtyk to eutrofizacja, brak morskich obszarów chronionych, chemikalia, przełowienie, inwazja obcych gatunków i rosnąca liczba statków. &quot;Sytuacja ulegnie dalszemu pogorszeniu, o ile rządy dziewięciu państw nadbałtyckich nie podejmą energicznych działań, aby ocalić morze - uważa ekolog - Niestety, jak dodaje, czas upływa a rządy problem całkowicie lekceważą&quot;.

Zdaniem ekologów to właśnie eutrofizacja stanowi największe zagrożenie dla Bałtyku. Do morza trafia coraz więcej azotanów i fosforanów odpowiedzialnych m.in. za zakwity sinic. Połowa z nich pochodzi z pól rolniczych i dużych hodowli zwierząt. Pozostałe docierają tu m.in. z naszych domów i oczyszczalni ścieków, a także z pokładów statków.

Tymczasem żaden z krajów położonych nad Bałtykiem, z wyjątkiem Niemiec i Szwecji, nie odniósł znaczących sukcesów w działaniach na rzecz powstrzymania procesu eutrofizacji. "Polska tych działań nawet nie podjęła - mówi Średziński - Pomimo deklaracji złożonych w Bałtyckim Planie Działań w 2007 roku, Polska nie zrobiła nic, aby ograniczyć ilość związków fosforu i azotu, spływających rzekami do morza z pól i dużych gospodarstw hodowlanych".

Polscy rolnicy wciąż nie mają obowiązku tworzenia stref buforowych między ciekami wodnymi a uprawianym polem. A już kilkumetrowy pas obsadzonej drzewami ziemi, oddzielający rów melioracyjny, jezioro lub rzekę od pola, mógłby skutecznie zatrzymać fosforany i azotany. Polskie prawo nie wymaga jednak tworzenia takich stref, mimo iż prognozy pokazują, że w ciągu najbliższych lat ilość nawozów zawierających fosforany i azotany gwałtownie wrośnie.

"Polskie władze nie zajęły się też do dzisiaj problemem fosforanów w detergentach - czytamy w oświadczeniu WWF Polska. - W tym przypadku najlepiej wypadła Szwecja, która w marcu br. wprowadziła całkowity zakaz stosowania fosforanów w środkach piorących i zamierza zakazać stosowania ich w środkach do zmywarek. Tymczasem raport państw Konwencji Helsińskiej (HELCOM), w której skład wchodzą państwa nadbałtyckie, stwierdza wyraźnie, że jeśli wszystkie kraje położone w basenie Morza Bałtyckiego zakazałyby stosowania fosforanów w detergentach, ilość związków fosforu, które trafiają do Bałtyku zmniejszyłaby się o jedną czwartą!"

WWF wskazuje, ze kraje położone nad Bałtykiem nie robią również prawie nic, aby ochronić najcenniejsze przyrodniczo fragmenty swego morza. "Polska pod tym względem wypada fatalnie, ponieważ do dzisiaj nie utworzyliśmy żadnego morskiego parku narodowego. Jedyną formą ochrony polskiej strefy Morza Bałtyckiego jest włączenie jej fragmentów do sieci Natura 2000. A to zdecydowanie za mało, bo obszary należące do tej sieci nie są zamknięte dla transportu morskiego" - uważają specjaliści z WWF. Jak dodają, bez ochrony siedlisk - ostoi bałtyckich roślin i zwierząt - nie da się zachować bioróżnorodności Bałtyku. Obecnie, jednym z najbardziej zagrożonych gatunków jest morświn, którego populacja w morzu gwałtownie spada. "W tym przypadku Polska jest chlubnym wyjątkiem na tle innych państw, ponieważ jedynie u nas prowadzi się działania na rzecz ochrony tego ssaka - oddają sprawiedliwość ekolodzy. - Jednak uratowanie morświna będzie możliwe tylko, jeśli do działań ochronnych włączą się wszystkie kraje regionu".

Chociaż Bałtyk jest jednym z najmniejszych mórz, to na nim skupia się 15 proc. światowego transportu morskiego. Co więcej, w ciągu najbliższej dekady liczba statków pływających po jego wodach wzrośnie o 80 proc., a w Zatoce Fińskiej nawet o 100 proc.

Jedynie dwa kraje nadbałtyckie - Łotwa i Szwecja - ratyfikowały 4 z 7 porozumień dotyczących transportu morskiego. Z kolei obowiązująca konwencja MARPOL, która pozwala m.in. na zrzucanie ścieków ze statków prosto do wody, o ile odbywa się to w odpowiedniej odległości od brzegu, według specjalistów, nie odpowiada bałtyckim realiom. Morze Bałtyckie jest bowiem akwenem prawie zamkniętym, które bardzo powoli wymienia wody z oceanem i to, co do niego trafi, pozostaje w nim przez blisko 30 lat.

Paweł Średziński przypomina także, że nadmierny ruch tankowców i innych statków transportowych stwarza również zagrożenie wycieków ropy i innych niebezpiecznych substancji. Według statystyk, od 25 lat na Bałtyku dochodzi do jednego dużego wypadku rocznie, w rezultacie którego do morza trafia co najmniej 1000 ton ropy.

Jak mówią ekolodzy z WWF, wciąż niepewny jest los bałtyckiego dorsza. W ostatnich latach jego populacja zmniejszyła się dramatycznie. Pomimo, że już od 8 lat naukowcy zalecają całkowite wstrzymanie połowów, rybę tę dalej łowi się na ogromną skalę. Rybacy nie przestrzegają obowiązujących kwot połowowych, a co drugi dorsz z Bałtyku, który pojawia się na naszych stołach, pochodzi z nielegalnych połowów. I niestety, to właśnie Polska przoduje w niechlubnych statystykach na tym polu.

Z racji tego, że wymiana wody w Bałtyku trwa około 30 lat, niebezpieczne substancje, które trafią do morza, zostają w nim przez bardzo długi czas. "To dlatego stężenia metali ciężkich są znacznie wyższe w Bałtyku niż na przykład w północnej części Oceanu Atlantyckiego - wyjaśnia Średziński. - Wśród niebezpiecznych substancji, które wciąż dostają się do Bałtyku, są kadm i rtęć, chociaż w ciągu ostatnich 15 lat ich ilość udało się zmniejszyć prawie o połowę".

Gorzej, zdaniem ekologa, przedstawia się sytuacja w przypadku dioksyn i furanów. Ich emisja do wód morskich zmniejszyła się zaledwie o 24 proc. W Bałtyku wciąż obecne są także organtyny - toksyczne chemikalia używane do zwalczania roślin i zwierząt żyjących na statkach. Pomimo specjalnej konwencji z 2001 roku, zakazującej stosowania organtyn, nie wszystkie nadbałtyckie kraje zostały sygnatariuszami tego porozumienia. "Polska w tym obszarze równa do nadbałtyckiej średniej. Gorzej wypadają Rosja i Finlandia, a najkorzystniej Estonia, która jako jedyna otrzymała ocenę pozytywną" - dowodzi raport WWF.

Zdaniem WWF, dużym niebezpieczeństwem dla Bałtyku jest brak współpracy krajów położonych w jego basenie. Działania podejmowane w poszczególnych państwach nie są koordynowane. Przykładowo, zakaz stosowania fosforanów w detergentach w Szwecji, bez wprowadzenia podobnych zakazów w innych państwach nadbałtyckich, nie przyczyni się do zmniejszenia ilości spływających do morza toksyn. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku innych, wymienionych wyżej, zagrożeń. Tymczasem, co podkreśla Średziński, nad tym morzem, we wszystkich krajach nadbałtyckich mieszka łącznie blisko 85 milionów ludzi.

Raport WWF wyraźnie pokazuje, że żaden z rządów krajów nadbałtyckich nie zajął się na poważnie wdrażaniem Bałtyckiego Planu Działań w 2007 roku. Deklaracje, które przyjął HELCOM pozostają nadal wyłącznie na papierze. Polska w ocenie ogólnej 9 nadbałtyckich państw zajmuje ostatnie miejsce.

"Będziemy nadal apelować do polskich władz, aby stały się liderem działań na rzecz ochrony Bałtyku - mówi Paweł Średziński. - Nie możemy czekać na innych. Polska powinna sama wyjść z inicjatywą i podjąć działania na rzecz ratowania Bałtyku. Mamy szansę zostać na tym polu liderem i zmotywować do współpracy resztę nadbałtyckich krajów".

PAP - Nauka w Polsce, Katarzyna Czechowicz

tot/bsz

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

  • 3.11.2009. PAP/Lech Muszyński

    Gwiazda betlejemska - nie kwitnie na czerwono i nie jest silnie trująca

  • Puszcza Białowieska, 26.12.2017. Polana leśna w Puszczy Białowieskiej. PAP/Michał Zieliński

    Minister klimatu: plan zarządzania Puszczą Białowieską - przekazany do UNESCO

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera