<p>Indiana Jones to bardzo powierzchowna wersja archeologa. Naprawdę taki
naukowiec latami gromadzi ogromną wiedzę - mówi znany polski archeolog,
prof. Piotr Bieliński.</p><p />
W liceum nauczyciele zapewniali go, że na bycie archeologiem nie ma szans, bo to zadanie "dla zdolnych i pracowitych".
SPECJALISTA ŚWIATOWEJ KLASY
Dziś jest ekspertem UNESCO ds. archeologii starożytnej Mezopotamii, koordynatorem na teren Górnej Mezopotamii w międzynarodowym projekcie badawczym ARCANE (Associated Regional Chronologies for the Ancient Near East i jednocześnie dziekanem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Wykładał na kilkudziesięciu uczelniach na całym świecie: na wielu uniwersytetach amerykańskich (w tym Yale, Harvarda, na uczelniach Chicago, Ann Arbor i Filadelfii), a także w Limie, Genewie, Lyonie, Strasburgu, Paryżu, Frankfurcie, Tybindze.
Uczestniczył w wielu polskich misjach archeologicznych: w Palmyrze w Syrii (1974-1976), Tell el-Saadiya w Iraku (1979-1980), położonej na irackim odcinku Eufratu wyspie Bidżan (1981-1982). Wieloma misjami kierował.
W latach 1984-1985 kierował polską misją w Tell Raffaan i Tell Rijim (rejon tzw. tamy Saddama) w północnym Iraku. Od 1988 do 1990 roku był szefem polskiej misji archeologicznej w Tell Abu Hafur i Tell Djassa el-Gharbi w Syrii, a w latach 1991-1995 misji w Tell Rad Shaqrah w Syrii.
Od 1996 roku kieruje polsko-syryjską ekspedycją archeologiczną w Tell Arbid na terenie północnej Syrii.
BRYTYJSKA SŁAWA I AGATHA CHRISTIE
Prowadząc wykopaliska w Syrii jest "spadkobiercą" słynnego brytyjskiego archeologa, badacza starożytnej Mezopotamii, a prywatnie męża Agathy Christie - sir Maxa Mallowana.
Christie przez wiele lat towarzyszyła mężowi podczas wykopalisk na Bliskim Wschodzie. W efekcie powstały tak znane kryminały, jak "Śmierć na Nilu" i "Zabójstwo w Mezopotamii". Znana jest wypowiedź pisarki: "Archeolog to wymarzony mąż. Im kobieta jest starsza, tym bardziej się nią interesuje".
"Miałem okazję poznać sir Maxa osobiście. Tell Arbid - stanowisko, na którym prowadzimy obecnie wykopaliska - badał kiedyś właśnie Mallowan. Później z tych prac zrezygnował" - opowiada Bieliński.
Przyznaje, że słynny Brytyjczyk był dla niego ideałem archeologa. "Mimo to, prowadząc badania w porzuconym przez niego Tell Arbid, odkryłem kilka naukowych +niedoróbek+ Mallowana" - zaznacza.
NIE CHCIAŁEM BYĆ FILMOWCEM
Urodził się w 1948 roku w Bernie w Szwajcarii. Ojciec był filmowcem, matka, Halina Bielińska, malarką i przez wiele lat reżyserem filmowym. Wyreżyserowała "Godzinę pąsowej róży" z Elżbietą Czyżewską i Lucyną Winnicką w rolach głównych.
Film powstał na podstawie książki, którą napisała jej siostra, ciotka Piotra Bielińskiego, Maria Kruger.
"Mnie do filmu nigdy nie ciągnęło - zapewnia. - Raczej rozsądnie wybijano mi go z głowy. Mama dała mi do zrobienia kilka epizodów, abym sam przekonał się, że aktorstwo to rzecz nie dla mnie".
Postanowił zostać historykiem. "Kiedy jednak byłem w klasie maturalnej, przyszła plotka, że po ukończeniu studiów historycznych będzie obowiązek pracowania przez trzy lata w szkole. Ja w szkole nie chciałem pracować w żadnym wypadku" - mówi.
Wtedy wpadł na pomysł, żeby studiować archeologię. "Archeologii śródziemnomorskiej nie musiałbym uczyć w żadnym liceum" - uzasadnia. Przyznaje, że na wybór studiów pewien wpływ miał fakt, że jego rodzice znali bliżej prof. Kazimierza Michałowskiego.
A JEDNAK ZDOLNY
"Kiedy w szkole oznajmiłem nauczycielom, że wybieram się na archeologię, od wychowawczyni i historyczki usłyszałem, że nie mam szans, bo to studia dla zdolnych i pracowitych - opowiada. - Wtedy ostro wziąłem się do roboty".
"Kiedy dowiedziałem się, że przyjęto mnie na archeologię, pomyślałem, że rozpocznę semestr, troszkę się rozejrzę, a potem najprawdopodobniej przeniosę się na historię" - mówi.
Zmiana decyzji nastąpiła jednak już w pierwszym tygodniu studiów, po wykładzie prof. Rudolfa Ranoszka na temat historii cywilizacji Starożytnego Wschodu. "Po tych zajęciach wiedziałem już, co będę robił do końca życia" - mówi.
"Profesor Ranoszek był niesamowitym człowiekiem, uczonym o niezwykłej charyzmie. Był, jak mawiali jego studenci, +z innej rzeczywistości+. Kiedy nas uczył, miał już blisko osiemdziesiąt lat. Nie używał na przykład pojęcia +taksówka+, jeździł +dorożką samochodową+" - mówi Bieliński.
"Jego wiedza była jednak przytłaczająca, wręcz przerażająca, a wizja Orientu zniewalała - opowiada. - Był z wykształcenia hetytologiem, nauczał języka sumeryjskiego. Doktorat napisał tuż po pierwszej wojnie światowej na niemieckim wówczas uniwersytecie we Wrocławiu".
"Ranoszek widział kulturę jako całość, nie jako połączenie kultur różnych obszarów świata. Poza tym syntetycznym ujęciem dostrzegał korzenie cywilizacji zachodniej" - wspomina Bieliński.
Podstawowa cecha dobrego archeologa to, według Bielińskiego, wszechstronność. Umiejętność korzystania z informacji rozproszonych, spoza listy "lektur obowiązkowych", a następnie - syntetyzowania tych wiadomości. Tak, wzorem Ranoszka, stara się postępować, rozwijając własną karierę naukową.
INDIANA JONES MUSI MIEĆ WIEDZĘ
Bieliński przyznaje, że bycie archeologiem to wybitnie ciężka praca. Wymaga ogromnej wiedzy, nie mniejszej cierpliwości, przede wszystkim zaś doświadczenia.
"Prawie każdy młody archeolog chciałby być choć trochę Indianą Jonesem - mówi. - Tymczasem to, co robi na ekranie Indiana Jones, to tylko cienka warstwa kremu na powierzchni tortu".
"Aby dokonywać takich odkryć, pomijam okoliczności +towarzyszące+, trzeba jednak dysponować nie byle jaką wiedzą. Jakoś nigdy nie widać na ekranie, ile czasu i wysiłku Indiana Jones włożył w zdobycie tej wiedzy, a przecież samo opanowanie kilku starożytnych języków musiało go sporo kosztować" - zwraca uwagę Bieliński.
Podkreśla, że w archeologii - niezależnie od solidnej bazy metodologicznej i metodycznej - podstawą jest proces akumulacji wiedzy faktograficznej.
"W naukach eksperymentalnych dojrzewanie badacza odbywa się bardzo szybko. Matematyk po czterdziestce jest często jak pilot wojskowy, w zasadzie mógłby już przejść na emeryturę. Inaczej jest w przypadku takich nauk, jak historia czy archeologia. Tutaj najbardziej produktywny okres zaczyna się, kiedy naukowiec kończy 50 lat" - zaznacza.
"Wtedy piszemy dużo więcej niż poprzednio, mamy całkiem inne spojrzenie na sprawy. Nie są to może ustalenia najświeższe, rewolucyjne, ale mają charakter wizji całościowej. A to jest niezwykle ważne".
CIEMNA STRONA PRACY
Warunki pracy archeologa bywają bardzo ciężkie. "W latach 80. prowadziliśmy ważne badania w Iraku, w dolinie Tygrysu, na północ od Mosulu - wspomina. - Dzisiaj nie jestem w stanie uwierzyć, że w takich warunkach wytrzymaliśmy aż dziesięć miesięcy. Upał, kurz, brak prądu i wody pitnej, cztery godziny jazdy samochodem przez pustkowia do najbliższej drogi. Opłaciło się jednak, bo odkryliśmy wspaniale wyposażony grób sprzed 5 tys. lat!".
W Syrii, wraz z kolegami, prowadził tzw. badania ratownicze. Są to wykopaliska na stanowiskach, którym w krótkim czasie grozi zniszczenie. Liczy się czas. Prace trzeba prowadzić bardzo szybko, by zbadać, co się uda.
"Ważne archeologiczne stanowiska ratownicze w Syrii znajdowały się na terenie zbiornika, który przeznaczony był do zalania. Prowadziliśmy badania do ostatniej chwili, koledzy informowali pracujących, jak daleko jeszcze znajduje się wpuszczana do zbiornika woda" - opowiada Bieliński.
Mówi, że nie boi się ataków terrorystycznych ze strony fundamentalistów islamskich. "W Syrii nas znają i szanują. Mamy tam mocną pozycję od czasów misji prof. Michałowskiego w Palmyrze. Syryjczycy, nasi partnerzy, dofinansowują nasze badania" - tłumaczy.
Przyznaje, że archeolog bywa nierzadko narzędziem w rękach innych. "Archeologia wykorzystywana jest czasami jako propaganda w niezbyt dobrych celach - mówi. - Kiedyś, w celach propagandowych, powstała teoria tzw. +Wielkiej Rumunii+, której kultura sięgać miała neolitu".
"Równie bzdurnych teorii używano niegdyś na Bliskim Wschodzie - dodaje. - W czasie wojny z Iranem Irakijczycy stanowczo prosili archeologów, by nie dostrzegali wpływów irańskich na Irak w siódmym tysiącleciu przed Chrystusem. W takiej sytuacji archeolog staje się bezbronny".
Bezbronny staje się także w chwili, kiedy usiłuje zdobyć pieniądze na swoje badania. "Przez trzy lata bez większego skutku odwiedzałem polskie firmy z prośbą o sponsoring naszych badań. Dziś już mam dość takich próśb - mówi. - Zniechęciłem się ostatecznie, kiedy prezes jednego z największych polskich banków zaproponował mi osiemset złotych".
"Jeśli już ktoś z Polaków zdecyduje się nam pomóc, to jest to osoba, która kiedyś chciała być archeologiem i robi to z czystego sentymentu" - zwraca uwagę.
KRYMINAŁY I KUBUŚ PUCHATEK
Na wykopaliska, na które czasem jeździ z żoną, zawsze zabiera kryminały. "Są ciekawym studium socjologicznym epoki. To odkrywanie innego świata, innej rzeczywistości" - tłumaczy. Lubi kryminały nowozelandzkie, południowoafrykańskie, nigeryjskie.
Jego ulubioną książką jest jednak zdecydowanie... "Kubuś Puchatek". "Wymagam znajomości tej lektury od podwładnych i czasem posuwam się do tego, że ich z niej przepytuję" - żartuje.
Przyznaje, że w ostatnim czasie literatura światowa go nie zachwyca, dlatego sięga raczej po starsze książki.
Lubi muzykę klasyczną i stary dobry jazz. "Najchętniej odpoczywam przy Johnie Lee Hookerze i koncertach fortepianowych Mozarta" - mówi.
Kiedy dopada go stres, skleja modele okrętów. "To świetnie robi na nerwy" - zapewnia. Na co dzień tryska dobrym humorem, jest lubiany przez studentów.
Uwielbia koty, które - jak podkreśla - są "ważnymi osobami" w jego domu. Ma dwa koty: Kajtka i Myszę. Myszę odziedziczył po ciotce, Marii Kruger.
***
W roku 1972 uzyskał dyplom magistra archeologii śródziemnomorskiej na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie następnie został asystentem w Katedrze Archeologii Śródziemnomorskiej.
Za obroniony w 1978 roku doktorat na temat syryjsko-palestyńskiej architektury mieszkalnej w środkowej i późnej epoce brązu został nagrodzony przez rektora UW.
Habilitował się w roku 1991, pracą pt. "Ubaid Północny - Mezopotamia pomiędzy Dijalą a Haburem w latach 4800-4000 p.n.e.". Wykorzystał wyniki prac badawczych polskich archeologów prowadzonych w Tell el-Saadiya, w rejonie Hamrin Basin w Iraku.
Wcześniej, w latach 1983-1984, pracował jako visiting professor w Centre d\\'Etude du Proche Orient Ancien na Uniwersytecie w Genewie http://www.unige.ch/, prowadząc wykłady na temat kultury Ubaid w Syrii i Mezopotamii oraz gliptyki (sztuki rzeźbienia i rycia pieczęci stemplowych i cylindrycznych charakterystycznych dla kultur Starożytnego Wschodu).
Od 1999 roku jest dziekanem Wydziału Historycznego UW. Jest członkiem Komitetu Nauk o Kulturze Antycznej PAN oraz Komitetu Nauk Pra- i Protohistorycznych PAN.
Napisał kilkadziesiąt artykułów naukowych na temat Starożytnego Wschodu oraz dwie książki: "Starożytny Bliski Wschód od początków gospodarki rolniczej do wprowadzenia pisma" (1985) i "Ubaid Północny - Mezopotamia pomiędzy Dijalą a Haburem w latach 4800-4000 p.n.e." (wyd. 1991).
PAP - Nauka w Polsce, Joanna Poros
20 października 2004
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.