W ostatnich tygodniach co najmniej połowa Polaków zdążyła pokłócić się w sieci o to, czy serial komediowy pt. "1670" to brylant czy mizeria. Może czas wyjść poza komediową (zgrabną!) scenerię historyczną i pogłębić wiedzę na temat szlachty? PIW wypuścił właśnie na rynek dwie książki dotyczące sarmatów. Jedna poświęcona jest stu "białogłowom i mężom sarmackim", druga - ówczesnej modzie.
Pierwsza z lektur Państwowego Instytutu Wydawniczego to "Setnik białogłów i mężów sarmackich - statystów, wojowników, pisarzy i gospodarzy, ku nauce i pożytkowi zebrany" autorstwa historyka, doktora nauk humanistycznych Henryka Litwina. Książka składa się ze stu biogramów drugo- i trzecioplanowych postaci z dziejów Rzeczypospolitej Obojga Narodów, z czasów panowania Zygmunta Augusta i królów elekcyjnych do 1668 roku. "To sylwetki dziś niesłusznie już zapomniane, a w swoich czasach znane i czynne, choć nie stały wówczas na świeczniku" - podkreśla wydawnictwo.
Dobór bohaterów obrazuje wielokulturowość i wielowyznaniowość dawnej Rzeczypospolitej. Czytelnik znajdzie tu osoby najróżniejszego pochodzenia, wywodzące się ze szlachty lub uszlachcone, charaktery złożone, a w różnym stopniu łączące typowe cechy staropolskiego społeczeństwa, a spaja tę wspólnotę poczucie obywatelskiej wolności i odpowiedzialności. Wśród bohaterów książki znajdziemy m.in. Filipa Padniewskiego i Franciszka Krasińskiego - duchownych, ministrów, biskupów i współtwórców Unii Lubelskiej; Seweryna Muratowicza - polskiego dyplomatę na dworze perskiego szacha; matkę Magdalenę Mortęską - polską pionierkę szkolnictwa dla dziewcząt; kresowych zawadiaków - Adama i Ludwika Olizarów czy księżniczki jarosławskie - Zofię, Katarzynę i Annę Alojzę z Ostrogskich.
Losy tych postaci są świadectwem atrakcyjności modelu ustrojowego dawnej Rzeczypospolitej i jego siły przyciągania. Jest to też wymowny przykład uczestnictwa w kulturze europejskiej tamtych czasów, przynależności do wspólnoty wymiany kulturowej realizowanej w języku łacińskim, a jednocześnie obraz tego, jak język polski pełni rolę lingua franca politycznej i kulturowej elity Rzeczpospolitej.
Autor odwołuje się do szczegółowej wiedzy źródłowej. Na jej podstawie buduje obraz syntetyczny, wyraźnie w kontrze do zideologizowanych modeli socjologicznych, luźno związanych z rzeczywistością dziejów.
Tradycyjne podręczniki do historii "gubią" zwykle zwykłych obywateli, którzy nie mieli bezpośredniego wpływu na bieg Wielkich Wydarzeń. Tymczasem znajomość ich losów pozwala lepiej poznać epokę - jej koloryt, problemy i realia. Mówiąc o zamyśle swojej książki Henryk Litwin wyjaśnia, że jego celem było opowiedzenie o historii Rzeczypospolitej poprzez odniesienie do pojedynczych postaci, ich dokonań i życiowych perypetii. Drugim celem było - jak dodaje - kolekcjonowanie faktów ilustrujących istnienie intensywnych więzi Rzeczypospolitej z życiem duchowym i intelektualnym chrześcijańskiego Zachodu; więzi wskazujących na atrakcyjność i siłę przyciągania sarmackiego modelu.
Druga lektura pt. "Kontusz. Z dziejów polskiego ubioru narodowego" autorstwa Beaty Biedrońskiej-Słoty i Marii Molendy - specjalistek od dziejów ubioru, pionierek badań nad specyfiką polskiego stroju narodowego - poświęcona jest sarmackiej "modzie".
Kontusz - polski strój narodowy - to odzienie specyficzne, po którym przez wieki rozpoznawano przedstawicieli Rzeczpospolitej. I nie zmieniły tego ni rozbiory, ni ciemne lata PRL. Ten element dorobku rodzimej kultury ma barwną i ciekawą historię powstawania, ewolucji, wreszcie symbolikę - zauważają autorki. Ich książka jest pierwszą próbą syntetycznego opisania tego symbolu kultury polskiej. Opisowi towarzyszy bogaty zestaw ilustracji.
Biedrońska-Słota i Molenda szukają historycznych, "modowych" kontekstów oraz źródeł tego stroju, opisując m.in. pierwsze tuniki z czasów starożytnych, tuniki królów i rycerzy w średniowiecznej Europie, szuby i żupice. Omawiają ubiory w Rosji, na Węgrzech, na terenach Mołdawii i Wołoszczyzny, ubiory perskie i ich podobieństwa do ubiorów polskich, a także osmańskie ubiory tureckie.
Autorki robią przegląd szlacheckiej garderoby, począwszy od bielizny, przez kiereje, selie, czamary, bekiesze, spodnie lub szarawary, po nakrycia głowy, np. kołpak (czapka obszyta futrzanym otokiem) i obuwie - najchętniej w kolorze żółtym, czerwonym lub czarnym.
Oddzielny, wielki temat to pasy kontuszowe. "Pas ten, o szerokości pół łokcia, a długości trzech lub czterech, odgrywa u Polaków taką samą rolę jak roastbeef na stole Anglika: świadczy o bogactwie właściciela" - tak pisał o nim Hubert Vautrin, francuski jezuita, który w latach 1777-1781 był guwernerem Kazimierza Nestora Sapiechy. Na początku szlachta używała pasów jedwabnych perskich i ormiańskich, sprowadzanych ze Wschodu, a także wykonywanych w Polsce pasów siatkowych i szmuklerskich. Około połowy XVIII wieku na terytoria Rzeczypospolitej przesiedlili się tkacze ze Stambułu, rozpoczynając swoją produkcję na miejscu. Jedna z manufaktur - w Słucku, w majątku książąt Radziwiłłów, stała się prężnym ośrodkiem, w którym wykonywano kilkaset sztuk pasów rocznie.
Autorki opisują, jakie zagraniczne ubiory znajdowały się w garderobie polskiego szlachcica i skąd brały się w owych czasach nowe mody. Opowieści na temat stroju to opowieści o społeczeństwie. W ich tle czytelnik znajdzie kawał historii Polski.
Anna Ślązak
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.