Historia i kultura

Nowa interpretacja średniowiecznych pochówków madziarskich z Przemyśla

Panorama Przemyśla wykonana z Góry Zamkowej. Strzałka wskazuje lokalizację opisywanego cmentarzyska, fot. M. Florek
Panorama Przemyśla wykonana z Góry Zamkowej. Strzałka wskazuje lokalizację opisywanego cmentarzyska, fot. M. Florek

<strong>Wbrew dotychczas powszechnie przyjmowanym opiniom, pochówki badane w latach 1977-1981 przy ul. Rycerskiej w Przemyślu, to nie cmentarz węgierskich koczowników z początku X wieku - uważa dr Marek Florek z <a href="http://www.umcs.lublin.pl/archeologia">Instytutu Archeologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. </a></strong>Zdaniem naukowca, było to miejsce spoczynku grupy Węgrów wygnanych przez króla Stefana I, a przyjętych przez Bolesława Chrobrego i osadzonych w grodzie przemyskim w XI wieku.

W opinii badaczy, którzy prowadzili wykopaliska na stanowisku, jest to małe rodowe cmentarzysko koczowniczych Węgrów, użytkowane między schyłkiem IX a połową X wieku. Ma być świadectwem dłuższego, co najmniej kilkuletniego, pobytu w rejonie Przemyśla grupy Węgrów - uzbrojonych wojowników konnych oraz towarzyszących im kobiet i dzieci. Trzon grupy stanowić miała drużyna wojskowa skupiona wokół strażnicy kontrolującej ważny węzeł strategiczny. Wraz z podobnymi punktami - strażnicami, miał być elementem systemu ostrzegawczo-obronnego zabezpieczającego świeżo zajęte obszary nad Dunajem i Cisą przed zagrożeniem ze strony Pieczyngów.

Koncepcja ta jest obecnie powszechnie uznawana za najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie obecności grobów węgierskich w Przemyślu.

Dr Florek powtórnie przeanalizował wyposażenie grobów określanych mianem "staromadziarskich" z Przemyśla pod kątem ich chronologii i kontekstu historycznego. Wynik okazał się zaskakujący i niezgodny z powszechnie przyjętymi założeniami.

Jego zdaniem, groby pochodzą najpewniej z lat 20. XI wieku i stanowią część dużego cmentarza rzędowego funkcjonującego od końca X do XII wieku. Analizy dr. Florka wykazały, że są to pochówki osób przybyłych z terenu Węgier, być może zwolenników Gyuli Prokuja, wygnanych przez króla Stefana. Jednak osoby te znalazły schronienie w Polsce i zostały przez Chrobrego osadzone w Przemyślu, gdzie część z nich zmarła i została pochowana. Bolesław Chrobry oprócz prób zbrojnego opanowania terenów zakarpackich, co do których pretensje rościli również Węgrzy w pierwszym dziesięcioleciu XI wieku, aktywnie ingerował w wewnętrzne sprawy Węgier i popierał opozycję wobec króla Stefana.

"W tym kontekście szczególnie interesująca wydaje się informacja podana przez Thietmara, iż Chrobry powierzył niewymieniony z nazwy gród położony na pograniczu swego państwa z Węgrami niejakiemu Prokujowi, wujowi króla węgierskiego Stefana, wygnanemu przez niego z kraju. Prokuj z całą pewnością nie przybył z Węgier sam, towarzyszyła mu zapewne jakaś grupa zwolenników i osób bliskich" - zauważa archeolog.

Jest bardzo prawdopodobne, że Prokuj był poganinem, zwłaszcza jeśli za historykami węgierskimi uzna się jego identyczność z księciem Gyulą. Tenże Gyula popadł w konflikt z królem Stefanem w związku z uporczywym trwaniem przy pogaństwie, o czym wspomina Anonimowy Kronikarz króla Beli. Wyjaśniałoby to zachowanie pogańskiego "staromadziarskiego" rytuału pogrzebowego wobec zmarłych pochowanych na cmentarzysku w Przemyślu.

"Nie można również wykluczyć, że to właśnie spośród nich wywodziło się owych 500 Węgrów wspomnianych przez Thietmara, posiłkujących Chrobrego w jego wyprawie kijowskiej w 1018 roku, jako że przysłanie takiego oddziału przez króla Stefana jest niczym niepopartym przypuszczeniem" - dodaje dr Florek.

Badacz wysuwa wiele argumentów, które mają dowodzić, że dotychczasowa koncepcja może być błędna.

Przede wszystkim - zauważa - w początku X wieku Pieczyngowie nie stanowili dla Węgrów zagrożenia, gdyż ci pierwsi skupieni byli na walkach z Rusią. Dochodziło nawet do wspólnych wypraw na Wielkie Morawy. Dlatego nie byłoby sensu budować daleko wysuniętego przyczółka. Dopiero pod koniec wieku X naciskani przez Ruś Pieczyngowie podjęli próby atakowania terenu Węgier, co spowodowało rozpoczęcie przez Stefana I wznoszenia sieci grodów i umocnień.

Po drugie, źródła pisane milczą na temat rzekomej inwazji węgierskiej w IX/X wieku w okolicach Przemyśla. Dr Florek uważa, że przejęcie miasta z pewnością zostałoby odnotowane w annałach. Poza tym, podporządkowanie przez Węgrów pewnej części terytorium Lędzian nad górnym Sanem i Dniestrem w początkach X wieku bez jednoczesnego bądź wcześniejszego zajęcia terenów obecnej północno-wschodniej Słowacji i przyległych partii Rusi Zakarpackiej wydaje się mało prawdopodobne.

Naukowiec zauważa również, że nie ma żadnych dowodów na to, że przed połową X wieku, w czasie gdy miał powstać cmentarz "staromadziarski" przy ulicy Rycerskiej w Przemyślu, koczowniczy Węgrzy stosowali system strażnic czy punktów o funkcjach obronno-sygnalizacyjnych na granicach zajętego przez siebie terytorium, ani tym bardziej z dala od niego, na obszarach jedynie od siebie w jakiś sposób uzależnionych.

"Biorąc pod uwagę wszystkie przesłanki, istnienie w pierwszej połowie X wieku w Przemyślu garnizonu bądź strażnicy strzegących świeżo zajętych przez Węgrów terenów w Kotlinie Karpackiej przed najazdem ze strony Pieczyngów oraz kontrolujących miejscową ludność słowiańską, wydaje się jedynie interesującą, ale nieudowodnioną hipotezą" - twierdzi archeolog.

Z wykonanej przez niego powtórnej analizy zabytków pochodzących z cmentarzyska wynika, że datowanie różnych elementów wyposażenia poszczególnych grobów możliwe jest w szerokich ramach chronologicznych: od końca IX wieku po przełom wieków X i XI bądź początek wieku XI, a w przypadku części pochówków jeszcze później. Co istotne, tylko kilka grobów ma ewidentne cechy pochówków "staromadziarskich", podczas gdy pozostałe zostały uznane za takie na podstawie usytuowania w bezpośrednim sąsiedztwie tamtych. Mimo to autorzy pierwszych publikacji dotyczących cmentarzyska zdecydowali się na przyjęcie najwcześniejszej chronologii, co zdaniem dr. Florka było nadużyciem.

"Przedstawiona przeze mnie teoria jest co najmniej równie prawdopodobna jak dotychczasowa, sformułowana przez Michała Parczewskiego i Andrzeja Koperskiego" - podsumowuje dr Florek.

PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski

agt/ bsz

Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.

Czytaj także

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

newsletter

Zapraszamy do zapisania się do naszego newslettera