
<strong>Książka "Wojna Klary" to historia osiemnaściorga Żydów, którzy w czasie wojny ukrywali się w schronie pod domem prowadzącego podwójne życie folksdojcza w Żółkwi pod Lwowem</strong>. Pasjonujące, choć naznaczone dramatem Holokaustu wspomnienia nastoletniej wówczas Klary Schwarz, które w kwietniu ukażą się w Polsce, chciałaby zekranizować Agnieszka Holland. Mieszkająca dziś w USA Clara Kramer urodziła się w 1927 r. w polskiej wtedy Żółkwi w rodzinie żydowskiej klasy średniej, współwłaścicieli tłoczni oleju. Z rodzicami, krewnymi i znajomymi ukrywała się w latach 1942-1944 w piwnicznym schronie, wykopanym m.in. przez nią samą, pod domem Walentego Becka. Ten Polak pochodzenia niemieckiego był folksdojczem. Paradoksalnie dzięki temu ocalił żydowskich sąsiadów, za co pośmiertnie dostał tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.
"Przestałam bać się Rosjan i nienawidzić ich za to, że rozdzielili moją rodzinę i zapragnęłam, żeby zostali" - wyznaje Klara, świadoma, że nadejście Niemców oznacza katastrofę dla polskich Żydów. Jej rodzina, wraz z dwiema innymi, porozumiała się z Beckiem, który jako folksdojcz zamieszkał wraz z córką i żoną Julią (przed 1939 r. gosposią u Schwarzów) w domu Melmanów - jednej z rodzin, które potem ukrył. Pod podłogą domu wykopano schron o powierzchni kilkunastu metrów kw., w którym jesienią 1942 r. kilkanaście osób skryło się przed spodziewaną zagładą ich społeczności, dokonaną wkrótce potem przez Niemców i ich ukraińskich pomocników.
Bytowanie w ciasnym, dusznym schronie, w którym nawet nie można było się wyprostować, niosło wiele zagrożeń, oprócz tych oczywistych. Wśród niespodziewanych był pożar domu, po którym Klara straciła młodszą siostrę. Nie mogąc znieść dymu, wybiegła ona na ulicę i wpadła na swoich rówieśników, synów innych folksdojczów. O tym, że chłopcy wydali ją Niemcom na śmierć, dowiedział się Beck, który pracował w magazynach okupanta. Tam przychodzili miejscowi po nagrodę od Niemców za wydanie Żyda: kilka litrów alkoholu. "Miałem ochotę jednocześnie ich zabić i płakać nad nimi" - wyznał Beck załamanej Klarze po tym, jak dręczeni wyrzutami sumienia chłopcy przyznali mu się do swego czynu.
Klara wspomina Becka z wdzięcznością i uwielbieniem, określając go wręcz jako członka rodziny. "Dlaczego ryzykował dla nas życie; swoje, żony i ukochanej córki?" - docieka. "Czasem mówił o honorze, perorował z przejęciem, że Ukraińcy i Niemcy nie mają prawa zabijać Żydów" - pisze, przypuszczając, że "skrywał jakiś inny, głębszy powód". Klara słyszała, jak mówił swemu bratu, że gdy Sowieci chcieli go zesłać na Syberię, wykupił go nie "ukochany brat folksdojcz", tylko Melman, którego on teraz ukrywa.
Autorka podkreśla, że Beck przyjmował od "swoich" Żydów pieniądze, ale tylko po to, by na czarnym rynku kupować im jedzenie. Wspierał ich też na duchu, z satysfakcją informując o kolejnych klęskach Niemców. Zachowywał wraz z rodziną zimną krew, nawet gdy biesiadujący z nim Niemcy drwili, że ukrywa Żydów. Raz do domu wpadli ukraińscy policjanci, szukając Żydów. Przepędzą ich, grożąc strzelaniną, niemieccy żołnierze - zakwaterowani w domu Becka, gdy nadciągał front. Potem okaże się, że żołnierze ci dobrze wiedzieli, kto mieszka pod podłogą, ale nie zdradzili.
Mimo że Niemcy proponowali Beckowi, by ewakuował się z nimi, strasząc go, że nadchodzący Sowieci mordują każdego folksdojcza, pozostał na miejscu; nie miałby kto dostarczać ukrywanym żywności i wody oraz wynosić kubły z nieczystościami. Prosił ich tylko, by wstawili się za nim, gdy przyjdą Sowieci. Tak też się stało. Po wkroczeniu w lipcu 1944 r. do Żółkwi Armii Czerwonej uratowani przez Becka ocalą jego życie, gdy NKWD aresztuje go jako "niemieckiego szpiega". Dowodem przemawiającym na jego korzyść będzie dostarczony władzom dziennik prowadzony przez Klarę w schronie.
Wkrótce potem - nie chcąc żyć w sowieckiej Żółkwi - i Beck, i "jego" Żydzi wyjadą do Polski. Beck umrze w latach 50. Klara wraz z innymi w 1946 r. wyjedzie do Palestyny, by budować żydowskie państwo; potem wraz z mężem i dziećmi przeniesie się do USA. W latach 90. córka Becka, z którą Klara nawiąże kontakt, zasadzi w imieniu rodziców drzewko w Alei Sprawiedliwych w Yad Vaszem. Klara była już trzy razy w Żółkwi wraz z rodziną i wnukami Becków. Po odwiedzinach domu, gdzie się ukrywała, napisze: "Bunkier wciąż tam jest".
To ostatnie zdanie wspomnień Klary, które ukażą się w kwietniu nakładem wydawnictwa "Znak". STA
PAP - Nauka w Polsce
bsz
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.