Sąsiadka wzięła początek od autentycznego incydentu. Pomyślałem sobie wtedy, że fajnie byłoby mieć kogoś, kto jest ze mną w zwarciu, wystawia na próbę moje akademickie mądrości - mówił w Studiu PAP historyk literatury prof. Ryszard Koziołek. Właśnie ukazała się jego książka „Świat w oczach sąsiadki".
Książka „Świat w oczach sąsiadki” składa się z felietonów publikowanych pierwotnie na łamach „Polityki”. Znakomity historyk literatury, autor głośnych książek (m.in. „Czytać, dużo czytać”, „Wiele tytułów” oraz wyróżnionych nagrodą literacką Gdynia „Ciał Sienkiewicza”) zachęca przede wszystkim do czytania właśnie, przywołuje literackie konteksty, choćby ten, który pozwala mu zestawić graną przez Emmę Stone Bellę Baxter z „Biednych istot” Yorgosa Lanthimosa z Izabellą Łęcką z „Lalki” Bolesława Prusa.
- To jest kolejny etap - mam nadzieję, że nie ostatni - procesu, który nazwałbym poszerzaniem formuły pisarstwa literaturoznawczego - powiedział w Studiu PAP prof. Ryszard Koziołek. - Trochę sam ze sobą, ale też z tradycją tego gatunku, negocjuję. Próbuję go rozciągać i badam jego wytrzymałość. Bez względu na to, jak lekka jest ta formuła, chciałbym, że jej wiarygodność merytoryczna nie pozostawiała wątpliwości. Brak przypisów nie zmienia faktu, że to robota belfra akademickiego, który swoje wysiedział w bibliotekach i stara się, żeby jego twierdzenia miały oparcie w rzeczowości. A jednocześnie chciałbym próbować innych form wypowiedzi, żeby te treści stały się interesujące dla czytelników również spoza mojej bańki zawodowej. Zobaczymy, dokąd mnie ta formuła doprowadzi - na pewno nie do powieści - podsumował.
Teksty z tomu „Świat w oczach sąsiadki” można zdefiniować jak felietony literackie. Rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach wyjaśnia jednak, że „felieton nie był celem samym w sobie”. - Felieton jest tu miejscem w tygodniku „Polityka”, jakie zaproponował mi jego szef, redaktor Jerzy Baczyński - tłumaczy. - Przyjąłem jego zaproszenie, ale sposób realizacji tego zadania jest kwestią indywidualną. Teksty te bowiem mają stałą konstrukcję. Rozpoczynają się od dialogicznego incydentu z sąsiadką, potem próbuję się od tego odbić ku sprawom bardziej uniwersalnym, dotyczącym polityki, kultury albo ekonomii, to zależy od przypadku. I zawsze na końcu jest literatura. Jest ona moim prywatnym i zawodowym, ale też naszym wspólnym - ludzkim - oprzyrządowaniem, które umożliwia konceptualizację rzeczywistości. Służy do tego, żeby - jak mawiał mój dziadek - ją sobie „wyforsztelować”, wystawić. Dobrze to ilustruje staropolskie określenie „wystaw to sobie, waćpan” - postawić sobie to coś przed oczami, coś co się miga, wymyka artykulacji, rozumieniu.
Literatura jest pod tym względem bezcenna, bowiem niezwykle skromnymi środkami, poprzez zadrukowane strony, stawia przed oczami światy, zagadnienia, problemy. Spektakl teatralny albo film potrzebują dużo więcej, żeby to osiągnąć. Literatura przy współpracy z naszą wyobraźnią czyni to skromnymi środkami, za to niezwykle efektywnie - zaznaczył.
Felietony Ryszarda Koziołka czasem szybko reagują na bieżące zdarzenia, a innym razem żyją z nimi jakiś czas, czekają na swój moment. - Kiszą się, a ja lubię kiszonki - śmiał się autor. - Sąsiadka wzięła swój początek od autentycznego incydentu z prawdziwą postacią. Pomyślałem sobie wówczas, że fajnie byłoby mieć kogoś, kto jest ze mną w zwarciu, wystawia na próbę moje akademickie mądrości i zmusza mnie, żebym w innym języku powiedział to samo i sprawdził, czy to działa.
Sąsiadka - ten wniosek płynie z lektury - jest osobą, która swoje wie i potrafi to bezceremonialnie zakomunikować. - To bardzo ważne - potwierdził Koziołek. - Nie chodzi o to, że bezceremonialność jest dziś rzadką cnotą. Jednak ten rodzaj bezceremonialności, który nie prowadzi do obrażenia kogokolwiek ani zdyskwalifikowania przeciwnika w dyskusji, ale oznacza zdolność jasnego postawienia swojej tezy, prezentacji innego poglądu na świat, jest rzadki - zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy ludzi z różnych obszarów społecznych, odmiennych profesji. Zwykle taki dialog się nie udaje. „Świat w oczach sąsiadki” jest więc fantazją, a może nawet utopią o dialogu z każdym - dodał.
Kolejne felietony o sąsiadce ukazują się na łamach „Polityki”, ale jej twórca zauważa, że owa pani zaczyna powoli żyć własnym życiem. - Ona zaczyna rosnąć - zauważył Koziołek. - Spotykają mnie czytelnicy i nie pytają o mnie, ale o sąsiadkę - co tam u sąsiadki... Mam pokusę trochę podobną do tej, jaką odczuwał Arthur Conan Doyle, kiedy podjął decyzję o uśmierceniu Sherlocka Holmesa.
„Świat w oczach sąsiadki” ukazał się nakładem wydawnictwa Znak. - Rozmawiajmy z sąsiadami - zakończył spotkanie w Studiu PAP prof. Ryszard Koziołek.
Jacek Wakar (PAP)
Materiał wideo dostępny na stronie: https://wideo.pap.pl/pap-media,101/prof-ryszard-koziolek-sasiadka-jest-ze-mna-w-zwarciu-wystawia-na-probe-moje-madrosci-wideo,87714
wj/ dki/
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.