Tego nie można tolerować - alarmuje szkocki psycholog i popularyzator nauki dr Stuart Ritchie. Nauka - podkreśla - stała się domem dla oszałamiającej gamy niekompetencji, złudzeń, kłamstw i samooszukiwania się.
Oszustwa zwykle są kojarzone z obrzeżami nauki albo z pseudonaukowcami, do których zalicza się kreacjonistów, antyszczepionkowców, homeopatów, astrologów i tzw. płaskoziemców. Ale Stuart Ritchie sięga do samej nauki i jej korzeni: do tego jak prowadzone są badania i jak stawiane są hipotezy. A jeszcze bardziej do tego, jak uczciwi są naukowcy i czy rzetelnie podchodzą do swojej pracy oraz misji.
Szkocki psycholog pisze o tym w znakomitej książce „Science Fictions: Oszustwa, uprzedzenia, zaniedbania i szum informacyjny w nauce”. Przyznaje, że „każdy naukowiec będzie ulegał ludzkim słabościom, takim jak irracjonalność, uprzedzenia, brak uwagi, faworyzowanie w ramach grupy”. Coraz częściej się zdarza jednak coś więcej - to wykonywane z premedytacją oszustwa w badaniach. Jego zdaniem, i nie tylko jego, takich wynaturzeń nie można tolerować.
Przykładem są badania prowadzone w zakresie psychologii, bo w tej dziedzinie nadużyć jest szczególnie dużo. Przytacza prace czołowego profesora psychologii Daryła Bema z Ivy League Cornell University z 2011 r. na temat zdolności widzenia przyszłości za pomocą percepcji pozazmysłowej. Nie wdając się w szczegóły tych badań, które miały uzasadniać postrzeganie pozazmysłowe, były one mocno naciągane, ale mimo to się ukazały w prestiżowym „Journal of Personality and Social Psychology”.
Wręcz bezczelnego oszustwa dopuścił się psycholog społeczny z uniwersytetu w Tilburgu w Holandii Diederik Stapel. „Udowodnił” on, że ludzie okazują więcej uprzedzeń i popierają więcej stereotypów rasowych w chaotycznym i brudnym środowisku. Wyniki tych badań w 2011 r. trafiły na pierwsze strony gazet na całym świecie. Kłopot polegał na tym, że wszystko w tym eksperymencie zostało zmyślone - od początku do końca.
Jak pod naporem krytyki oraz innych badaczy przyznał Stapel: „Sfałszowałem dane badawcze i wymyśliłem badania, które nigdy nie miały miejsca”. „Wymyśliłem całe szkoły, w których prowadziłem badania, nauczycieli, z którymi rozmawiałem eksperymenty i wykłady, które prowadziłem, lekcje wiedzy o społeczeństwie, w których brałem udział, prezenty, które wręczałem jako podziękowanie”.
Oszustwo Stapela zostało wykryte, bo podstawową zasada w nauce jest replikacja badań. Jeśli czegoś nie można powtórzyć, to wnioski z takich badań nie mogą być uznawać za obowiązujące. Nie mogą być nawet ciekawostką naukową, gdyż mogą jedynie wprowadzać w błąd i powodować chaos w nauce. Takie niepotwierdzone twierdzenia stają się „faktem naukowym”, choć nie ma na to żadnych faktycznych dowodów, jak żartowano w znanym brytyjskim serialu satyrycznym „Brass Eye”.
W błąd mogą wprowadzać zbyt przychylne recenzje artykułów z badań zamieszczanych w pismach naukowych, nawet tych o największym prestiżu. Takie recenzje na wyrost nierzadko wydawane są przez znanych i cenionych specjalistów. „Recenzje w żadnym razie nie gwarantują, iż naukowcy są uczciwi, zdystansowani, skrupulatni lub trzeźwo myślący w kwestii ich wyników” - zwraca uwagę Stuart Ritchie.
Pisze też o tym, do jakich wypaczeń doprowadza presja prestiżu w nauce i gonitwa za sławą, a także związane z tym sprawy finansowe i reputacja, gdyż „odbywa się to kosztem rygorystycznych, wiarygodnych wyników”.
Błędy i oszustwa w nauce mają bezpośredni wpływ na nasze życie. Nieprawidłowo przeprowadzone badania mogą doprowadzić do zarejestrowania leków, które nie działają albo nawet mogą okazać się szkodliwe. Podobnie jest z wieloma innymi terapiami medycznymi. I podobnie jest w życiu społecznym.
„Ile razy politycy ustanowili nowe prawa lub podejmowani działania, które bezpośrednio ingerują w działania ludzi, powołując się na badania naukowe, które nie wytrzymały kontroli? W każdym przypadku odpowiedź brzmi: znacznie częściej, niż sądzicie” - zapewnia szkocki psycholog.
Oczywiście błędy i pomyłki w badaniach naukowych są czymś naturalnym, jeśli tylko nie były zamierzone. Wiele badań uznawanych za wiarygodne z czasem jest negatywnie weryfikowanych. Muszą być jednak rzetelne i budzić zaufanie. A zaufanie jest szczególnie ważne w czasach współczesnych, w epoce tzw. postprawdy.
Stuart Ritchie zapewnia, że jego książka nie jest atakiem na naukę ani na jej metody. „Jest raczej obroną tych metod oraz bardziej ogólnie zasad naukowych przed obecnym sposobem uprawiania nauki” - dodaje. Ostrzega, że dalsza erozja zaufania do nauki „grozi tym, że jedno z największych osiągnięć naszego gatunku popadnie w ruinę”.(PAP)
Zbigniew Wojtasiński
Fundacja PAP zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z Serwisu Nauka w Polsce pod warunkiem mailowego poinformowania nas raz w miesiącu o fakcie korzystania z serwisu oraz podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu: Źródło: naukawpolsce.pl, a w czasopismach adnotacji: Źródło: Serwis Nauka w Polsce - naukawpolsce.pl. Powyższe zezwolenie nie dotyczy: informacji z kategorii "Świat" oraz wszelkich fotografii i materiałów wideo.