Nauka dla Społeczeństwa

29.03.2024
PL EN
14.01.2022 aktualizacja 14.01.2022

Dr Rakowski: za dwa tygodnie na Omikron może przypadać 90 proc. zakażeń

Fot. Adobe Stock Fot. Adobe Stock

Należy oczekiwać, że za dwa tygodnie na Omikron może przypadać 90 proc. zakażeń – powiedział PAP dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. W szczycie kolejnej fali może być od 100 do 140 tys. wykrytych infekcji COVID-19, a rzeczywistych nawet około 800 tys.

PAP: Jakie są symulacje dotyczące kolejnej, piątej fali zakażeń w naszym kraju, w jakim wiarygodnym stopniu takie przewidywania są teraz w ogóle możliwe?

Dr Franciszek Rakowski: Tak, to bardzo ważne, są to jedynie symulacje i nawet nie nazywamy tego prognozą. Jeszcze inne możliwe określenie to studium wariantowe albo analiza ryzyka. Sądzę, że na obecnym etapie nikt nie jest w stanie wygenerować prognozy. Można jednak powiedzieć, że pewien przedział parametrów się zawęża i pewne rzeczy się już objawiają.

PAP: Jakie?

Dr F.R.: Na przykład to, że Omikron był w naszym kraju obecny już w drugiej połowie listopada 2021 r. Zakładamy zatem, że do końca listopada mieliśmy w Polsce już 5 tys. nosicieli tego wariantu. Już pod koniec minionego roku przypadało na niego 13 proc. wszystkich zakażeń. A za dwa tygodnie może on stanowić nawet 90 proc. infekcji COVID-19. Wynika to z obserwacji w innych krajach, gdzie ta krzywa przełącznikowa między Deltą a Omikronem trwała trzy, cztery tygodnie, czyli bardzo szybko.

PAP: Co nas czeka w ciągu kolejnych kilku tygodni?

Dr F.R.: Przy takiej przewadze Omikrona i jego zakaźności, jak też słabej populacyjnej odporności na zakażenie tym wariantem, biorąc pod uwagę zarówno przechorowanie, jak i zakres szczepień, należy się liczyć z tym, że tych zakażeń będzie dużo. I że będzie to fala szybko rosnąca.

PAP: A konkretnie?

Dr F.R.: Uważamy, że liczba infekcji w szczycie kolejnej fali przekroczy 100 tys. dziennie, a może sięgnąć nawet 130-140 tys. dziennie. I mówimy tu o wykrytych testami zakażeniach, bo rzeczywistych infekcji w szczycie może być około 800 tys. dziennie.

PAP: Przełoży się to na większe obciążenie szpitali i większą liczbę zgonów?

Dr F.R.: Wydaje się nam, że z powodu COVID-19 maksymalnie może zostać zajętych 70 tys. łóżek.

PAP: Trudno to sobie wyobrazić. A bardziej optymistyczny scenariusz?

Dr F.R.: Dolna granica zajętych łóżek covidowych może sięgać 20-30 tys. Teraz mamy zajętych około 20 tys. łóżek, czyli niewiele mniej. Należy jednak się liczyć z tym, że przez chorych na COVID-19 będzie zajętych ponad 30 tys. łóżek.

PAP: Dość duża rozbieżność…

Dr F.R.: Trudno to bardziej jednoznacznie oszacować, ponieważ dane z innych krajów w niewielkim stopniu można przenosić do naszej sytuacji, głównie z powodu innego poziomu odporności populacyjnej. W Anglii prawie wszyscy są zaszczepieni, ale przy użyciu głównie szczepionki AstraZeneki wykazującej nieco mniejszą ochronę niż preparaty w technologii mRNA.

PAP: Jak dużo może być zgonów?

Dr F.R.: O tym najmniej możemy powiedzieć. Wiele zależy od drugiej linii obronny immunologicznej, czyli od odpowiedzi komórkowej, tzn. jak efektywna będzie odpowiedź komórkowa na zakażenie Omikronem. Jest szansa, że będzie na tyle wystarczająca, by nie dochodziło do hospitalizacji i zgonów w scenariuszu katastroficznym. Możemy zatem powiedzieć, że jest ryzyko, że będzie przeciążona służba zdrowia i trzeba bardzo uważać.

PAP: Kiedy może nastąpić szczyt zachorowań i hospitalizacji z powodu COVID-19?

Dr F.R.: Gdyby kolejna fala została puszczona na żywioł i nie zostały wprowadzone obostrzenia, a ludzie by na nią nie zareagowali zmianą zachowań społecznych, szczyt zachorowań może nastąpić w połowie lutego. Ale wolę, żeby nie mówić o piątej fali, tylko o fali 1B.

PAP: Dlaczego?

Dr F.R.: Czwarta fala po raz pierwszy w czasie pandemii COVID-19 osiągnęła maksimum i zaczęła maleć samoistnie, czyli bez żadnych obostrzeń. Było to możliwe dzięki osiągnięciu odporności zbiorowiskowej. Jednak mimo to mamy do czynienia z piątą falą. Stało się tak, gdyż się pojawił nowy wariant Omikron. Wolę zatem mówić o fali 1B, czyli fali omikronowej, w znacznym stopniu niezależnej od Delty. Przed Omikronem jesteśmy mniej chronieni przez dwie dawki szczepionki, jak i samo przechorowanie, choć trzecia dawka daje już lepszą ochronę. Poza tym szczepionka bardzo mocno chroni przed ryzykiem hospitalizacji i zgonu.

PAP: Jak długo może w ogóle potrwać fala omikronowa?

Dr F.R.: Najprawdopodobniej od sześciu do ośmiu tygodni, jeśli jej przebieg będzie spontaniczny, puszczony znowu na żywioł. Gdyby jednak zostały wprowadzone jakieś restrykcje i nastąpiła znaczna zmiana zachowań społecznych, wtedy oczywiście ten okres się wydłuży.

PAP: To wszystko jest jednak niepokojące.

Dr F.R.: Jesienią 2021 r. liczyliśmy na to, że czwarta fala pandemii będzie już tą ostatnią. Chyba, że pojawi się nowy wariant, który wszystko wywróci do góry nogami. Miałem jednak nadzieję, że się on nie pojawi. A jednak…

PAP: Częśc wirusologów obawiało się takiego scenariusza, pandemia wciąż nas zaskakuje. Po Omikronie może się pojawić kolejny zaskakujący wariant?

Dr F.R.: To pytanie do wirusologów i immunologów, nie mam kompetencji, żeby się o tym wypowiadać. Po Omikronie będziemy mieli dwa zestawy przeciwciał, przeciwko Delcie i Omikronowi oraz podobnym innym wariantom. Pytanie czy te dwa bastiony naszej odporności wystarczą wobec dowolnego innego wariantu, jaki może się jeszcze pojawić. I nie w sensie zakażeń, ale ewentualnych hospitalizacji wywołanych zakażeniem. Grypą zakażamy się niemal co roku, ale nie budzi to większego niepokoju. Na razie są to jednak tylko spekulacje. (PAP)

Rozmawiał: Zbigniew Wojtasiński (PAP)

zbw/ ekr/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024